Do Mysore jechaliśmy, nie oczekując za wiele od miejscowosci położonej w głebi południowych Indii. Nie wiedziliśmy też o niej za wiele, oprócz wyrywkowo czytanych informacji z przewodnika. Po kilku latach praktyki hatha jogi chcieliśmy teraz spróbować ashtangi, tak przy okazji udziału w kolejnym kursie tajskiego masażu jogicznego. Mieliśmy zostać tu przez styczeń i ruszać dalej na południe subkontynentu. Jednak plany szybko uległy zmianie, a my wpadliśmy w objęcia praktyki ashtangi vinyasy jogi. Upłynęły już lata, a my wciąż wracamy do Mysore, gdzie udało nam się zadomowić i pracować.
Mysore jest stolicą starego południowoindyjskiego królestwa o tej samej nazwie, rządzonym przez Wodojar Maharadżów, dziś leży w rozległym stanie Karnataka. Jest jednym z ładniejszych, spokojnych i cichych miast w Indiach, przyciągających wielu turystów, pielgrzymów, oraz studentów ashtanga jogi, którą nieżyjący już Guruji - Sri K. Pattabhi Jois rozpowszechnił po świecie. Mieszka tu około 0,8 miliona ludzi. Ze względu na swój królewski status Mysore charakteryzuje się pięknym zabytkowym dziedzictwem i niską, przyjemną zabudową. Także ku naszemu zaskoczeniu okazało się, że jest to miasto, w którym można dość przyjemnie mieszkać, żyć i się uczyć.
To co czyni to miasto specjalnym jest fakt, że Mysore zawsze było związane z jogą. Historia i renesans jogi w Indiach i na Zachodzie jest związana bezsprzecznie z kilku osobistościami, które rozpropagowały jogę na świecie, jaką znamy w obecnej formie. Należy tu skłonić głowę przede wszystkim przed nauczycielem nauczycieli paramguru yogacarya Sri Tirumalai Krishnamacharya. Po ośmiu latach spędzonych w Tybecie ze swoim mistrzem Rama Mohana Brahmacarim, Krishnamacharya powrócił do Mysore. Był to rok 1924. Władcy Mysore już wcześniej wykazywali zainteresowanie praktyką jogi, także po powrocie Krishamacharyi postępowy maharajah – Krishnarajendra Wodoyar IV - został jednym z jego najbardziej zagorzałych uczniów i patronów. Dał mu sposobność otworzenia szkoły, gdzie nauczał od 1933 – do 1955 roku. W tym czasie jego reputacja rozniosła się po i poza granice Indii. To właśnie tu w Mysore, we wczesnych latach uczyli się u jego boku: B.K.S. Iyengar, K. Pattabhi Jois, Indra Devi, B.N.S. Iyengar którzy rozpowszechnili elementy jego nauki po całym świecie. To właśnie dzięki ich nie zmordowanej pracy możemy cieszyć się również w Polsce dziedzictwem jogi, jaką nauczał Krishnamacharja.
Mysore promieniuje energią góry Chammundi Hill, u podłoża której roztacza się panorama tego miasta. Chammundi jest inkarnacją shiva-shakti, groźnej manifestacji Parvatti, partnerki Shivy, zrodzonej po to, aby pokonać potężnego demona Mahishasura. Demon po uwieńczeniu długoletniej praktyki tapas, miał prawo prosić Brahmę o moc adishakti, co czyniło go groźnym również dla bogów. W tych czasach mitów obszary te były jednym z ośrodków, skupiających mędrców i świętych szczególnie w celu odprawiania praktyki jaga (Jagna), obrzędów ognia, dającym bogom moc. Dzięki tym zaawansowanym ofiarom święci mogli zadośćuczynić prośbom tubylczych mieszkańców, proszącym w susze o deszcz i w ulewy o słońce, aby ocalić swoje plony. Dzięki tej wielowiekowej tradycji, mówi się, że zawdzięczają dobrą, zrównoważoną pogodę jako błogosławieństwo od bogów. Święci jednak byli nękani przez demona, który uśmiercał, ranił i przerażał całe rzesze joginów. Mędrcy zaczęli składać skargi i modły do bogów. Moc demona jednak przewyższała możliwości większości z bóstw. Postanowiono, że tylko połączenie pierwiastków dwóch najpotężniejszych bogów będzie w stanie pokonać demona. Shiva obdarzył swoją mocą swą partnerkę Parvatti i stąd narodziła się jej inkarnacja jako Chammundi, manifestacja mocy shiva-shakti. Spłynęła ona na ziemię i pokonała demona, odtąd wiążąc się z tym miejscem i obejmując je swą opieką. Stąd potęga nigdy niezwyciężonego pałacu w Mysore. Przez wieki będącego pod opieką Chammundi, odpierającego wszelkie próby obcego natarcia. Sam pałac ma reprezentować Chammundi. Nie dziwne więc, że yoga shala z pałacu, prowadzona przez Krishnamacharyę przyniosła tak globalne efekty.
Dynastia majsorska została utworzona w XIV wieku, lecz do połowy XVI wieku Wodoyarowie służyli rządom imperium Vijayanagar. Z upadkiem imperium w 1565 r. władcy Mysore byli jednymi z pierwszych, którzy ogłosili swą niepodległość. Kontynuowali swoje rządy aż do 1947 roku, niepodległości Indii. W 1956 r, kiedy utworzono nowy stan Karnatakę, były maharadża został wybrany na jego administrację.
Mysore to miasto ogrodów i pałaców. Nazywane było bajkową krainą. Dzisiejsze miasto ma wiele zachowanych zabytków, pamietających wciąż żywą starożytność. W Mahabharacie odnajdujemy to miasto pod nazwa ‘Mahisamati’ w związku z wyprawą Księcia Pandany Sahadeva. Wielki król Ashoka wysłał misje do Mahisha Mandala (mysore) w III w pne, glosić nauki Buddy. Jest to historyczna siedziba Maharadzów Wodeyaru. Słynne jest z tradycjonalnego malarstwa, produkcji jedwabiu, obróbki drzewa sandałowego i produkcji kadzidełek i olejków.
Generalnie, to co nas przekonało do tego miasta, to fakt i uczucie, że społeczność majsorska jest bardzo tradycyjna, schludna i pobożna. W porównaniu z nowoczesnością Bangalore czy Mumbaiu, konserwatyzm kulturowy Mysore czasami bywa męczący, ale życzliwość i serdeczność w kontaktach międzyludzkich rekonpensuje wymagania obyczajowe co do zachowań i ubioru, szczególnie jeśli chodzi o kobiety z Zachodu. Na celowniku opinii publicznej zawsze znajdzie się „wyzywające” leginsy czy dżinsy u kobiet, „niewłaściwe” kucanie czy przysiadanie kobiet przed sklepami. Nasze wrażenie jest takie, że należy zachować własną tożsamość w obcej obyczajowości i często narzucić sobie prawo do bycia z „poza”, choć zakrawać to już może na brak politycznej poprawności. Jednocześnie okazujemy sympatię i szacunek wobec otaczającej nas kultury, bo jesteśmy w niej, żyjemy w niej i chcemy jej doświadczać. W dni, kiedy poziom energii spada męczące bywa naciągactwo ryksiarzy, których od czasu jak poznaliśmy miasto skutecznie ukrócamy lub rozbrajamy żartem lub napiwkiem. Uśmiech i serdeczność okazywana tubylcom jest najlepszym środkiem na wzajemne roszczenia czy nieporozumienia. Nauczyliśmy się tego właśnie w Indiach, gdzie uśmiech rzadko schodzi z twarzy sąsiadów. Ludzie lubią się śmiać i czuć się dobrze. Zachodnia neurotyczność jest niezrozumiała. Tradycyjne oblicze Mysore przyciąga – pujami, tradycją rangoli, tradycyjną kuchnią, świętami i festiwalami. Wydaje nam się, że Mysore i Indie są trudne dla osób, które nie są w stanie poluzować europejskiego kołnierzyka, choć dla każdego znajdzie się tutaj miejsce. Można czas w Indiach spędzić miło, nie denerwując się i tracąc głowy w sytuacjach kryzysowych.
Mysore nie należy do centr turystycznych, choć Hindusi nazywają te miasto – „mysore paradise”. Dla osób znających i dużo podróżujących po Indiach – Mysore jest wyjątkowe. A my sami poczuliśmy tę rajskość, której nie potrafiliśmy odnaleźć w innych miejscach na świecie. Tak jak wszędzie w Indiach, tak i tu musimy spojrzeć na to sercem. Osoby zauroczone luzem Goa, czy nowoczesnością Mumbaju mogą być rozczarowane, jeśli nie przeskoczą na inny poziom percepcji. Na rzeczywistość indyjską patrzymy sercem i z badawczym zacięciem, co wydaje nam się dobrą receptą na pobyt w Indiach. Ceny tutejsze są dość niskie, a ludzie mniej nachalni. Nie zmienia to jednak kulturowej ciekawości i wścibskości, co też tu ludzie z Zachodu robią? Jak się ubierają? Zachowują? I co kupują do jedzenia i do picia? No i oczywiście nieśmiertelne i nieustanny potok pytań: where you from? i what is your name?. Wszyscy są ciekawi inności, tak jak my. My i oni podglądamy się wzajemnie, pytamy, próbujemy zrozumieć. Ta interakcja kulturowa to dodatkowa rzecz, która poszerza naszą i lokalną świadomość, dzieki czemu panuje tu dość przyjazna i przestrzenna atmosfera.
Przed przeniesieniem szkoły Pattabhi Joisa do Gokulam, sercem ashtangi jogi była dzielnica Lakshmipuram. Jest to cicha mieszkaniowa okolica w południowo-zachodniej części centrum Mysore. Zachodni i indyjscy studenci przybywają do Laxmipuram od ponad trzydziestu lat i wciąż znajdują tu krótko i długo-trwałe zakwaterowanie. Nadal znajdują się tu jeszcze dwie szkoły Sthalam8 i Mandala oraz jedna po sąsiedzku bliżej centrum – yoga shala BNS Iyengara. Dziś Gokulam i Laxmipuram to zarówno bijące serca ashtangi jogi oraz ośrodki kulturalno-towarzyskie. Większość długoterminowych studentów zna się nawzajem. Towarzystwo przenika się również z hatha joginami, którzy masowo uczęszczają do setek małych szkół rozrzuconych po całym Mysore. Razem z zachodnimi wolontariuszami i pracownikami korporacji tworzą się kręgi międzynarodowej społeczności, która się wspiera i umila swój pobyt w tym mieście. Nie brakuje tu wystaw, koncertów, kulturalnej działalności charytatywnej itp. Oprócz szkół jogi powstały także małe prywatne inicjatywy, w których można się spotkać, zjeść itp. Zawsze dość rzadko korzystaliśmy z tych „zamkniętych” jogicznych miejsc spędzania wspólnego czasu. Zawsze ciągnęło nas do lokalnej kuchni. Sami również dużo gotujemy dla siebie, co zaowocowało tym, że zaczeliśmy gotować również dla innych, otwierając naszą piątkową jadłodalnie ze zdrową satwiczną kuchnią. Mysore to miasto sztuki i ajurwedy, można chodzić na naukę śpiewu, gry na instrumentach, czy kursy ajurwedyjskie. Dlatego znakomicie wpisaliśmy się organizując tu pokazy i warsztaty masaży jogicznych. Spośród nielicznych atrakcji ludzie przyjeżdżający tu aby uczyć się jogi większość swojego czasu poświęca na kontakty towarzyskie, organizując domowe obiady, imprezy i wspólne inicjatywy. Weekend to czas na basen. Szczególnie teraz kiedy temperatury sięgają 35 stopni i wyżej, otwarty basen wydaje się sensowną alternatywą na żar panujący wokół. Dla naszych dzieci to oczekiwana przez cały tydzień nagroda za cierpliwość, kiedy rodzice poświęcają się praktyce jogi i studiowaniu ajurwedy, a niewiele czasu i siły pozostaje dla swych pociech.
Jeśli chodzi o gastronomię to nie ma co się łudzić: Mysore to nie Goa, gdzie będą ci serwować co dusza zapragnie. Tutejsze restauracje i bary mogą się jednak pochwalić wspaniałą tradycyjną, południową kuchnią indyjską. Jeżeli ktoś jednak nie należy do zagorzałych miłośników południowo indyjskiej kuchni, niech raczej zacznie gotować w domu, bo lokalne bazary są pełne świeżej, pełnej smaku żywności, do czego gorąco namawiamy. Choć zapewniam, że parę razy w tygodniu nachodzi cię głód, a podniebienie z utęsknieniem zaczyna kojarzyć radość raczenia się tali, masala dosą, sambarem, chutneyem, puri, sevdav pury...
Bartosz i Monika Bobkowscy
www.dharma.org.pl
tekst został opublikowany na
http://www.ashtangayoga.pl/artykuly/mysore-stolica-jogi
Więcej artykułów
w czytelni
ASANA - PRANAJAMA - MUDRA - FILOZOFIA
Asztanga Joga, znana też jako asztanga winjasa joga czy power joga jest systemem pozycji, które są praktykowane w seriach, koncentrując się na oddechu (oddechu udżai), ruchu ciała (winjasa), punktach koncentracji wzroku (driszti) i bandach (wewnętrzne zaciski). Wykonywanie wszystkich tych elementów razem jest prak ...
Więcej artykułów
w czytelni
Kryzys w praktyce jogi
Niezależnie od metody kryzys pojawia się u wszystkich praktykujących jogę. Szczególnie wtedy kiedy intensywnie pracujemy nad dyscypliną i regularnością codziennej praktyki. Jak się objawia? Na różne sposoby - od czysto fizycznego, gdy ciało staje się ciężkie i obolałe, a my pozbawieni chęci do jakiegokol ...
Więcej artykułów
w czytelni